Bezpieczeństwo - parkour a akrobatyka
Opis: Porównanie bezpieczeństwa w parkour i akrobatyce.
Autor: Lazarus
Porównując parkour i akrobatykę pod względem bezpieczeństwa, ważne jest, aby obiektywnie spojrzeć na to zagadnienie, tak też zrobiłem, jednakże zacznę trochę od końca.
Otóż to tylko się wydaje, że parkour jest tak samo niebezpieczny jak akrobatyka. Prawdę mówiąc trzeba zrozumieć, że tak nie jest. W dalszej części artykułu postaram się to wyjaśnić na, mam nadzieję, dobrych przykładach. Przede wszystkim spójrzmy na otoczenie akrobatów i traceurs. Najbardziej doświadczeni z tych pierwszych, mimo swoich nieprzeciętnych zdolności i tak ćwiczą na specjalnych salach gimnastycznych. Z drugiej strony doświadczeni traceurs z powodzeniem doskonalą swoje umiejętności w trudniejszych warunkach. Podaję tutaj przykłady tych bardziej zaawansowanych w swojej dziedzinie, bo uważam, że to z nich należy brać przykład.
Oczywiście każdy może powiedzieć, iż przy precisionie również można się poślizgnąć, przy KK można zawadzić nogami, a nie dolecenie na cata może skończyć się bardzo źle. Zgadzam się, tylko że patrząc obiektywnie tak nie jest. Praktycznie każdy może się poślizgnąć na schodach i skończyć w szpitalu, czyż nie? Ale czy na 5 miliardów ludzi (powiedzmy, że tylu codziennie schodzi ze schodów), z tego powodu rocznie w szpitalu kończy chociaż 1%? Nie.
Wiadomo, że zdarzają się wypadki, ale weźcie coś pod uwagę:
- Skaczecie precisiona z ziemi na ziemię, poślizgnęliście się, czy coś Wam się stało? Nie. Dobrze to teraz skaczecie na wysokości 10 piętra, kto z Was jest tak nierozważny żeby nie sprawdzić nawierzchni i odległości przy tej wysokości?
- Teraz KK. Ja osobiście, jak na razie nigdy nie zawadziłem tak, żeby stało mi się coś poważnego. Myślę, że to kwestia techniki, wypracowanej na mniejszych przeszkodach. Ale czy ktoś komuś broni trenować małymi kroczkami? Po co od razu porywać się z motyką na słońce?
-Z cat leapem jest podobnie jak przy precku, jeżeli odległość okaże się za duża a jesteśmy na małej wysokości to nic nam nie będzie, a na bardzo dużych wysokościach się po prostu nie skacze catów, których się nie jest całkowicie pewnym.
O to właśnie chodzi w PK, aby wiedzieć do czego jest się zdolnym, aby nawet przez chwilę nie ryzykować życia. A to, że np. przy precku na 10 piętrze ktoś podłoży mi nogę, to czy za to, że spadłem ma być obwiniany parkour i wszyscy traceurs? Albo to, że ktoś skacze na 9 stópek a porywa się na 15, to czy to jest wina tego, że uprawia parkour?
Teraz zostaje nam bardzo mały procent prawdziwych wypadków, nie spowodowanych nieostrożnością ludzi. Na przykład ktoś chce zrobić KK a tu nagle huk, dzieci w oddali zaczęły bawić się petardami, wtedy rozkojarzony traceur może (choć nie musi) zawadzić o murek, który chciał pokonać, jednakże ryzyko wypadku nawet tutaj da się ograniczyć! Jest to tzw. plan awaryjny. Pewna procedura, którą przeanalizujemy sobie wcześniej w naszym mózgu, a która ma zacząć działać na wypadek np. tego zawadzenia. I myślę, że tu można przytoczyć choćby film z upadkiem Belle'a.
Teraz weźmy pod uwagę akrobatykę, tutaj planem awaryjnym są rozłożone na ziemi materace i naprawdę zastanówcie się przez chwilę po co one tak właściwie tam leżą? A no po to, że ryzyko niedokręcenia/przekręcenia salta jest duże! Za duże aby ryzykować życie bądź zdrowie. O ile KK można zrobić bez żadnych przygotowań za 1 razem, o tyle nauka salta na betonie to nie najlepszy pomysł. Wynika to z faktu, że techniki PK są bardzo proste, zaś przeróżne akrobacje to już bardzo złożone ruchy, w których najmniejszy nawet błąd może skończyć się tragicznie. Oczywiście mówiąc o "prostocie" technik PK mam na myśli tylko sam ruch, a nie odległości i tym podobne czynniki, wpływające na trudność tych technik.
To, że parkour jest tak samo ryzykowny jak akrobatyka utarło się dzięki setkom produkcji typu "gleby", "nie zawsze się udaje" itd. Jeżeli przyjrzymy się bliżej, wypadkom na tego typu produkcjach, to od razu widać, że mnóstwo z nich to wynik głupoty a nie, jak określają to autorzy, "wypadku".
Nie będę tu nikogo nawracał z akrobatyki na parkour, bo to czy ktoś trenuje to czy tamto nie ma większego wpływu na omawiany przeze mnie temat. Zmierzam jednak do tego, że akrobatyka JEST bardziej ryzykowna niż parkour i to się nie zmieni. Podobnie rzecz ma się do jeżdżenia na rowerze. Na ulicy, w lesie czy na łąkach zawsze może zdarzyć się wypadek, jednak stosunkowo więcej wypadków ma miejsce na skate parkach. Dlatego właśnie po różnych przemyśleniach uważam, iż parkour jest mniej ryzykowny niż akrobatyka, co oczywiście nie znaczy, że nigdy nam się nic nie stanie.
U mnie w mieście było już kilka-kilkanaście przypadków złamań kończyn podczas nieudanych flipów zaś chyba tylko jeden-dwa wypadki na tle parkour (które dodatkowo wcale nie skończyły się aż tak źle jak to niestety często bywa w akrobatyce). Była oczywiście również cała masa wypadków podczas pseudo-PK ale dla mnie skok z 5 metrów, gdy nigdy nie skakało się z trzech to nie jest parkour tylko pseudo-parkour, a to że media i wiele osób podpina to pod PK to jedna z najgorszych plag, jaka istnieje w naszym społeczeństwie traceurs.
Wzięte z forum leparkourbialystok.pl